piątek, 23 grudnia 2016

Wesołych Świąt!

Hejka!

Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia chciałabym Wam wszystkim złożyć najserdeczniejsze życzenia!
Życzę Wam dużo zdrowia, bo uważam, że jest ono w życiu najważniejsze. Dużo szczęścia, uśmiechu na twarzy i radości z życia. Przyjaciół, na których wiecie, że zawsze będziecie mogli liczyć, którzy pomogą Wam w każdej sytuacji i którzy zawsze będą Was wspierać. Abyście otaczali się tylko dobrymi ludźmi, dużo miłości, spełnienia marzeń, wytrwałości i cierpliwości w dążeniu do celu. Pamiętajcie, aby spędzić ten świąteczny czas ze swoimi najbliższymi w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Wypocznijcie i dobrze wykorzystajcie ten wolny od szkoły, pracy i codziennych obowiązków czas. Święta to dobry czas, na wyjaśnienie niektórych sytuacji i na wybaczenie drugiej osobie, myślę, że warto. 
Wesołych Świąt! :)





sobota, 10 grudnia 2016

Rodzina najważniejsza?

Hejka,


Po dłuższym zastanowieniu zdecydowałam się, na napisanie posta na temat naszych relacji z rodzicami. Wydaje mi się, że jest to temat ważny i warty poruszenia, możliwe że z niektórych spraw nie zdajemy sobie sprawy, a myślę, że powinniśmy. 
Rodzice to osoby, które są z nami od samego początku. Zajmują się nami najlepiej jak potrafią, kochają całym swoim sercem. Wstawali do nas w nocy, gdy byliśmy mali, zarywali noce, rezygnowali ze wszystkich swoich przyjemności, robili wszystko, aby nam było jak najlepiej. Traktujemy to jako ich obowiązek, wiadomo przecież, że bobasem trzeba się zająć. Tak, to prawda, dziecko to obowiązek. Pytanie jednak, czy umiemy docenić to, co dla nas robią od samego początku?
Zamiast zauważyć to, jacy są dla nas kochani, my mamy do nich ciągłe pretensje, wymagamy od nich coraz więcej. Gdy otrzymamy jedno, mamy już następną zachciankę. Uważamy, że na nic nam nie pozwalają a mówią nam jedynie co mamy robić. Nie wynika to z ich złośliwości czy z chęci zrobienia nam na złość. Chcą po prostu, żebyśmy wyrośli na przyzwoitych ludzi, przecież są po to, aby nas wychować. Wiadomo, że muszą nam czasem powiedzieć, że przykładowo mamy posprzątać w pokoju czy odrobić lekcje. Sami z siebie pewnie tego byśmy nie zrobili. Nie traktujmy więc tego jako rozkaz, a jako pomoc. Zdaje sobie sprawę z tego, że czasem to nas denerwuje i nie zgadzamy się z ich jakąś decyzją, jednak wydaje mi się, że skoro taką podjęli, to mieli do tego jakieś powody. Uwierzcie, że oni na prawdę chcą dla nas jak najlepiej. Są od nas dużo starsi, więcej w życiu przeżyli, więc to oni wiedzą co jest dla nas lepsze, nie my. Zdajmy się na nich a lepiej na tym wyjdziemy. 
Zdarza się, że nie rozumieją niektórych naszych sytuacji, decyzji, bo wychowywali się w innych czasach no i nie oszukujmy się, kiedyś było zupełnie inaczej. Postarajmy się ich wtedy jakoś przekonać i wytłumaczyć im, jak jest, posługując się sensownymi argumentami. Myślę, że w każdej sytuacji można dojść do porozumienia czy kompromisu, wystarczy tylko spokojna rozmowa.
Powinniśmy docenić to, jacy dla nas są, ile dla nas robią i to, że są z nami zawsze, nie ważne co by się działo. Zawsze, gdy będziemy mieli jakiś problem, oni zrobią wszystko, aby nam pomóc. Za każdym razem staną w naszej obronie i zawsze będą na nas czekać, nawet jeśli zrobimy coś wbrew ich woli, nie posłuchamy się ich, nie weźmiemy pod uwagę ich ostrzeżeń i popełnimy jakiś błąd, podejmiemy złą decyzję, my i tak będziemy mogli do nich wrócić. Znajomi, przyjaciele, chłopak/dziewczyna przy pierwszej lepszej kłótni mogą się od nas odwrócić. Rodzina jest z nami zawsze i mimo wszystko.

piątek, 11 listopada 2016

Zdałam prawo jazdy?

Hejka!


W dzisiejszym poście opowiem Wam o mojej przygodzie z robieniem prawa jazdy. 
Teorie zaczęłam robić jakoś na początku lipca, miałam e-learning a nie zajęcia w mojej szkółce prawa jazdy, tak było mi po prostu wygodniej. Przerabiałam te tematy wtedy, kiedy miałam czas i kiedy mi to pasowało a w związku z tym, że po przerobieniu każdej lekcji trzeba zrobić mini test wiedzy, uważam, że efekt e-learningu jest taki sam, jakbym uczęszczała na wykłady z instruktorem. 
Po skończeniu internetowego kursu, czekało na mnie 30 godzin jazd. Nie zdążyłam ich skończyć przed zakończeniem wakacji a wiadomo, że w ciągu roku szkolnego ze znalezieniem czasu wolnego jest o wiele trudniej, więc zajęło mi to w sumie bardzo dużo czasu. 
W końcu, po zdaniu egzaminu wewnętrznego nadszedł czas na zapisanie się na egzamin zewnętrzny z teorii. Każdy z moich znajomych narzeka, że na egzaminy w pordzie się bardzo długo czeka. Ja na swój czekałam dwa dni. Przyznam się szczerze, że w ogóle nie robiłam testów na płytce, którą dostałam w mojej szkole. Jest to płytka, na której znajdują się takie same pytanka, jak na egzaminie zewnętrznym. 
Za dwa dni egzamin, chyba należałoby się jakoś do niego przygotować... Przerobiłam całą bazę pytań z płyty, porobiłam testy, za każdym razem zdany, oby tylko na egzaminie też wynik był pozytywny. 
No i udało się! Teoria zdana za pierwszym razem, to teraz ta trudniejsza i o wiele bardziej stresująca część, egzamin praktyczny. Zapisałam się, musiałam tydzień poczekać, ale słysząc opowieści moich znajomych stwierdzam, że tydzień to naprawdę niewiele. 
Dzień przed egzaminem miałam jeszcze jedną godzinę jazdy z moim instruktorem. To były najgorsze jazdy w ciągu całego mojego kursu. Popełniałam wszystkie możliwe błędy. Nawet na rękawie nic mi nie wychodziło. Przyznam szczerze że zwątpiłam w to, że uda mi się zdać. Sam instruktor był zaskoczony i zaniepokojony, bo zawsze był zadowolony z mojej jazdy, a tu nagle taka zmiana. 
Egzamin miałam z rana, na 8:00. Był to dzień, w którym padał deszcz ze śniegiem a momentami grad. Warunki okropne, ogromne korki wszędzie. Ja zestresowana jak nigdy wcześniej, no cóż, co ma być to będzie. Wylosowali mój numerek, wyszłam na dwór i czekałam na mojego egzaminatora. Wyszedł, przywitał się i w momencie gdy zaczęłam z nim rozmawiać cały stres ze mnie zszedł. Pokazałam wylosowane części samochodu i tutaj pokazuje Wam dwa filmiki, dzięki którym nauczyłam się wszystkich świateł i elementów pod maską, które losuje się na egzaminie. 




Po pokazaniu wylosowanych elementów, musiałam zrobić tak zwany rękaw, później ruszyć z ręcznego na górce. Zadania zaliczone, wyruszamy w miasto. I tutaj ku mojemu zdziwieniu, w ogóle się nie denerwowałam, jeździłam na totalnym luzaczku i na spokojnie robiłam co trzeba. Po 40 minutach jazdy wracamy do PORDu i pan informuje mnie, że wynik pozytywny! Rany co to była za radość hahah zaczęłam mu tam dziękować i wybiegłam szybko do taty, który czekał na mnie w środku. 
Meeega się cieszę, że się udało. Duma, że wszystko za pierwszym razem, ale też istotny dla mnie jest fakt, że nie muszę drugi raz przeżywać tego stresu, no i oczywiście więcej płacić.


Buziaki i do zobaczenia wkrótce! 


piątek, 28 października 2016

Motywacja?

Hejka!


Dzisiaj przychodzę do Was z postem, dotyczącym motywacji. 
Motywacja jest stanem gotowości człowieka do podjęcia określonego działania.
Jest ona nam niezbędna do wykonywania pewnych czynności, za którymi nie przepadamy i ciężko nam się zebrać w sobie, aby je wykonać.
Może to dotyczyć nauki, robienia zadań domowych, sprzątania, pójścia na siłownie, ćwiczenia w domu i wielu, wielu innych rzeczy. 
Myślę, że niezbędnym krokiem w zmotywowaniu się do pewnego działania, jest wyznaczenie sobie konkretnego celu. Musimy dokładnie wiedzieć, co chcemy osiągnąć. Gdy postanowimy sobie na przykład, że zaczniemy się uczyć, nie wiemy tak na prawdę czego chcemy się uczyć, jak, do jakiego okresu czasu. Cel ten jest zbyt ogólny. Gdy jednak postanowimy, że codziennie przez pół godziny będziemy robić zadania z matematyki, aby przygotować się do sprawdzianu, który jest za dwa tygodnie, łatwiej jest nam to wykonać. Wiemy, że jak będziemy robić te zadania, dostaniemy dobrą ocenę, co wydaje mi się dosyć ważne. Z upływem czasu zauważamy, że udaje nam się osiągnąć nasz cel. Robiąc zadania codziennie już przez kilka dni, jesteśmy z siebie dumni, że dajemy radę. Daje nam to jeszcze większego kopa do działania, bo przecież jeżeli daliśmy rade do tej pory, jesteśmy w stanie wykonywać to nadal.
I moja rada dla Was, abyście wynagradzali sami siebie. Nie mają to być nie wiadomo jak wartościowe nagrody rzeczowe, ale różne małe przyjemności. Nie będę dawała tu przykładów, bo to zależy od tego, co komu sprawia przyjemność. Myślę jednak, że może to pomóc i dodatkowo nas zmotywować do działania. 
Ogromnie ważną kwestią jest to, aby się nie poddawać. Podwinęła nam się noga, to nic. Nie poddawajmy się i walczmy dalej. Nie traćmy motywacji tylko przez to, że coś nam nie wyszło, zdarza się nawet najlepszym. Musimy postanowić sobie, że nie zrezygnujemy aż nie osiągniemy naszego celu. Często przez komentarze innych ludzi, zaczynamy wątpić we własne siły. Powinniśmy reagować odwrotnie. Robić wszystko, aby udowodnić danym osobom, że damy radę, że jesteśmy silni, że mamy silną wole a nie słomiany zapał. 
Pamiętajcie, że jeśli macie odpowiednią motywację, możecie osiągnąć niemożliwego. 
I nie zaczynajcie od jutra, zacznijcie od dzisiaj.

sobota, 1 października 2016

Jestem pełnoletnia- jestem dorosła?

Hejka!


Większość z nas z niecierpliwością czeka na ukończenie osiemnastu lat, na stanie się pełnoletnim. Dlaczego każdy tak wyczekuje i odlicza właśnie do tych urodzin?
Wydaje nam się, że jak już mamy ukończone to 18 lat, możemy wszystko. Wreszcie możemy decydować sami o naszym życiu, rodzice już nic nie mają do gadania, bo przecież jesteśmy pełnoletni. Bzdura. Oczywiście, możemy już podjąć mnóstwo decyzji sami, bez zgody rodziców, ale czy to na pewno jest plusem? 
Od momentu ukończenia osiemnastu lat bierzemy odpowiedzialność za nasze czyny w 100% na siebie. Już rodzice nas nie wybronią, bo prawnie jesteśmy uważani i oceniani jak osoby dorosłe. Co za tym idzie, wielkimi krokami zbliża się samodzielne życie. Matura, studia, praca... Już skończy się taka sielanka i zaczną się poważniejsze obowiązki. Czy na prawdę tak śpieszno nam do tego? Osobiście bym wolała nadal być dzieckiem i mieć takie beztroskie życie. 
Czy pełnoletniość znaczy dorosłość?
Moim zdaniem, człowiek staje się dorosłym nie wtedy, gdy osiąga pewien wiek, a wtedy, gdy staje się w pełni dojrzały, samodzielny a przede wszystkim odpowiedzialny. Musi być w stanie sam podjąć przemyślane i mądre decyzje, musi być niezależny oraz zdobyć już pewne życiowe doświadczenie. 
Sama kilka dni temu ukończyłam osiemnaście lat. Jedyną zmianą, którą zauważyłam jest to, że mogę na legalu kupić alkohol, nic poza tym. 
Więc nie ma co się śpieszyć do tej pełnoletniości, bo tak na prawdę wiele to nie zmienia, uświadomiło mnie to jedynie o tym, jak mało czasu pozostało do matury i do podjęcia wstępnej, potwornie trudnej decyzji, co chce w tym moim życiu robić. 

Buziaczki i do usłyszenia niebawem 






niedziela, 11 września 2016

Zauroczenia, miłość i związek?

Hejka!


Wracam do Was z postem dotyczącym nastoletnich zauroczeń, miłości i związków.
Zacznę od tego, że od dawna już zauważyłam dziwne podejście ludzi, głównie młodszych, ale nie tylko. Chodzi mi o to, że bardzo często jest tak, że widzimy jakąś osobę, która podoba nam się z wyglądu, może ją troszkę znamy, może wiemy tylko jak ma na imię, i stwierdzamy, że chcielibyśmy z tą osobą być, stawiamy sobie jakby taki cel i do niego dążymy. Zupełnie nie rozumiem sensu czegoś takiego. Jak możemy stwierdzić, że ktoś nam się podoba, nie wiedząc jaka ta osoba jest. Związek z kimś tylko ze względu na wygląd nie ma szansy przetrwać. Oczywiście nie mówię, że wygląd w ogóle nie ma znaczenia, bo zdaje sobie sprawę, że ma. Ale nie jest on najważniejszy.
Od razu nasuwa mi się na myśl kolejna często spotykana sprawa, otóż związek po np 2 tygodniach znajomości. Myślę, że takie związki rozpadają się równie szybko, jak się zaczęły.
Moim zdaniem, idealny związek to związek z przyjaźni. Gdy znamy się z kimś na prawdę długo, wiemy o sobie dosłownie wszystko, wiemy, że możemy tej osobie w 100% zaufać. Wydaje mi się, że takie związki mają przyszłość. Że gdy mowa o takim związku, można już mówić o miłości. Nie jakieś zauroczenie, chwilowe czy dłuższe, ale prawdziwa miłość. I życzę każdemu, żeby taką odnalazł. 
Buźka i do usłyszenia niebawem 

sobota, 30 lipca 2016

Zmiany na lepsze?

Hejka!


W dzisiejszym poście opowiem Wam o zmianach samego siebie, oczywiście na lepsze.
Wiadomo, że nikt z nas nie jest idealny, każdy ma jakieś wady, mniejsze lub większe, ale każdemu można coś zarzucić. Uważam, że powinniśmy się starać i robić co w naszej mocy, aby zmienić to, co w nas jest złego. I nie chodzi mi tu o wygląd czy o sprawy z którymi nic nie możemy zrobić. Mam na myśli nasz charakter, nasze złe nawyki lub nasze złe przyzwyczajenia, złe zachowanie. 
Myślę, że jednym z najważniejszych kroków w drodze do zmiany na lepsze, jest zdanie sobie sprawy z tego, że robimy coś źle. Powinniśmy sami zrozumieć nasze złe zachowanie i to my musimy chcieć się zmienić. Wydaje mi się, że nie będziemy mieli wystarczająco dużej motywacji i chęci do zmian, jeżeli to innym nie będzie coś w nas pasowało a nie nam samym. 
Jednak sama świadomość o naszym złym zachowaniu, nawyku, o naszej wadzie nie wystarczy, musimy zacząć zmiany. Jak? To w sumie dobre pytanie. Sama teraz mam słabą sytuacje, no niestety, nie zawsze w życiu jest kolorowo. 
Dotarło do mnie, że niektóre zachowania mam złe, że muszę wreszcie stanąć na nogi i się ogarnąć. Małymi krokami i jakoś to było.  Wydawało mi się, że już jest na prawdę dobrze. W sumie nadal tak myślę. Ale jak się dzisiaj okazało, jaką opinie sobie wyrobimy, taka na długo zostanie. Ludzie już tacy są, że nie starają się zrozumieć drugiej osoby, nie rozumieją tego, że każdy czasem może się pogubić, popełnić serie ogromnych błędów. Nie zwracają uwagi na to, co dana osoba czuje. Nie starają się też poznać dokładnej sytuacji, ale mają bardzo dużo do powiedzenia na nasz temat. Przykre, ale jakoś trzeba to przeżyć. Poczekać, aż zapomną. Nie przejmujmy się nimi, jeżeli podjęliśmy jakąkolwiek próbę zmian i jeżeli faktycznie nie jesteśmy już tacy jak kiedyś, to tylko błędna opinia o nas z przeszłości. 
Buziaki

czwartek, 14 lipca 2016

Koncerty na Open'er Festival!

Hejka!

Dzisiaj przychodzę do Was z zapowiedzianym wcześniej postem. Opowiem Wam o wybranych koncertach, na których byłam podczas Open'er Festivalu. 
Pierwszym na których byłam i który zrobił na mnie ogromne wrażenie był koncer Wiz Khalify. 
W sumie głównie ze względu na niego zdecydowałam się kupić bilet. Byłyśmy już 4 godziny przed koncertem pod sceną, aby zająć jak najlepszą miejscówkę. Niestety, sporo ludzi też miało taki plan i i tak nie stałyśmy pod samymi bramkami. Nie zmienia to faktu, że widziałam go doskonale. Koncert był wspaniały! Wszyscy ludzie świetnie się bawili. Tańczyliśmy, skakaliśmy, śpiewaliśmy i klaskaliśmy dosłownie wszyscy. Jedyne w sumie co mi się nie podobało to to, że Wiz jakby nie zakończył koncertu. Nic nie mówiąc, po pewnej piosence zszedł ze sceny i tyle. Nie wiedzieliśmy czy to koniec, czy jeszcze wróci. Dopiero gdy wyszła na scenę ekipa i zaczęła zwijać sprzęt, okazało się, że to już koniec. 






Kolejny koncert, który miło wspominam to koncert Bastille. Mega pozytywnie zaskoczyło mnie to, jak piosenkarz bawił się razem z publicznością. Zszedł ze sceny, przybijał piątkę z ludźmi, którzy stali przy bramkach. Robił nam zdjęcia swoim telefonem i kilka razy powiedział jakieś zwroty po polsku. Pierwszy raz spotkałam się aż z takim zaangażowaniem i z wielką chęcią pojadę na ich koncert w listopadzie, mimo tego, że jakąś ich wielką fanką nie jestem. 
Następny cudowny koncert był to koncert Pharrella Williamsa. On sam był zaskoczony tym, jak bawiła się publiczność i w sumie często można usłyszeć, że Polska publiczność bawi się najlepiej. Wywołaliśmy go na bis, śpiewając piosenkę "Happy". Zaśpiewał dodatkowo jeszcze raz piosenkę "Freedom", widocznie bardzo spodobało mu się to, jak z nim śpiewamy ten kawałek. Przez chwile było na telebimach zbliżenie na jego twarz z bliska, widać było łzy w jego oczach gdy patrzył na tysiące ludzi stojących przed nim. Aż miło było wziąć udział w takim koncercie.
I ostatni z moich ulubionych jest koncert "Kygo". Ojj na jego koncercie wytańczyłam się za wszystkie czasy. Oprócz jego piosenek było wiele innych remiksów, ale to chyba normalne na koncertach DJ-ów. 


Wiem, że filmiki nie są najlepszej jakości, ale wiadomo, że na koncertach się skacze, śpiewa itp, chciałam mimo tego  podzielić się z Wami tym co mam. Koncertów tych nie zapomnę nigdy i zawsze będę je miło wspominać.
Buziaki i do zobaczenia w następnym poście!

czwartek, 7 lipca 2016

Open'er Festival?

Hejka!



Jak pewnie większość z Was wie, ostatnio odbył się Open'er Festival. Jest to festiwal muzyczny trwający 4 dni. Występują na nim liczne gwiazdy muzyczne, ale oprócz fantastycznych koncertów jest mega dużo innych stanowisk i atrakcji. Zjeżdżają się na niego ludzie z całej Polski, ale również sporo osób zza granicy. Można spotkać wiele popularnych osób, takich jak blogerki, aktorzy, modelki itp. Nie warto jednak iść z nadzieją, że uda nam się kogoś popularnego spotkać, ponieważ teren festiwalu jest tak ogromny, że graniczy z cudem, że akurat daną osobę wypatrzymy gdzieś w tłumie. Mi udało się spotkać Maffashion, niestety odmówiła mi zrobienia sobie z nią zdjęcia..
Od paru lat zbierałam się i marzyłam, aby brać udział w Open'erze. W tym roku wreszcie mi się udało zebrać kasę (nie ukrywajmy, ale jest to spory wydatek) i kupiłam bilety na wszystkie 4 dni. Na początku trochę żałowałam, ale teraz stwierdziłam, że była to świetna decyzja i z pewnością za rok też pójdę. 
Wszystkim gorąco polecam tego typu festiwale. Jest to idealna okazja do poznania na prawdę dużej liczby osób, gwarantowana niezapomniana zabawa, koncerty przez 4 dni jeden po drugim na trzech różnych scenach. Muzyka i tańce trwały do białego rana. Jedynym minusem według mnie było ogromne zmęczenie. Nogi po jednym dniu już wysiadały, wracałam do domu około 5 i spałam po 4 godziny. Ale zdecydowanie było warto. Organizacja moim zdaniem na bardzo wysokim poziomie. Co chyba najważniejsze, darmowe autobusy na festiwal odjeżdżały dosłownie jeden za drugim, więc z dojazdem na miejsce nie było najmniejszego problemu. Pogodna jednak się nie spisała, ostatniego dnia cały czas była ogromna ulewa i burza. Nie miało to dla nas wtedy większego znaczenia, jednak później niektórzy leżeli z gorączką uziemieni w domu. 
Chciałam opisać Wam dokładnie relacje z wybranych koncertów i wrzucić filmiki, które nagrałam. Stwierdziłam jednak, że ten post byłby za długi i za nudny, więc w najbliższym czasie pojawi się kolejny post odnoszący się do Open'era.
A Wy bierzecie udział w takich festiwalach muzycznych? Napiszcie koniecznie co o nich myślicie i do usłyszenia w kolejnym poście!
Buziaki 

wtorek, 5 lipca 2016

Imprezy, znajomi i dobra zabawa?

Hejka!


Miałam już zbierać się do spania, ale nagle przyszedł mi do głowy pomysł na nowy post. Myślę, że jest to całkiem dobry temat, zwłaszcza, że trwają wakacje. 
Jestem teraz w takim wieku, w którym no nie ukrywajmy, ale bardzo często chodzi się na imprezy. Większość moich znajomych obchodzi teraz 18-te urodziny (moje też zbliżają się wielkimi krokami!) a co za tym idzie- imprezy non stop. Nie pisze tu o tym, aby się pochwalić, ale po to by podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na ten temat.
Co moim zdaniem jest niezbędne, aby impreza była udana?
Przede wszystkim dobre towarzystwo. Bez dobrze dobranej ekipy, nie ważne jakbyśmy się postarali i nie zależnie ile kasy wydamy na wynajem najlepszego lokalu w mieście i tak zabawa nie będzie udana.
Po drugie, muzyka. Ostatnio byłam w miejscu, gdzie dj puszczał same smęty do których nie dało się tańczyć i niestety parkiet cały czas był pusty. 
Oczywiście przydałoby się jeszcze jakieś dobre jedzonko, picie no i oczywiście miejscówka.
Zawsze potrzebna jest też ta jedna osoba, która rozkręci całą imprezę i zachęci wszystkich do zabawy.
Czy moim zdaniem warto chodzić na imprezy?
Jak najbardziej! Korzystajmy z tego, że jesteśmy młodzi. Bawmy się jak najwięcej i wykorzystajmy ten beztroski czas. Myślę, że jest też to idealna okazja do zawarcia nowych znajomości.
Jedno w sumie mnie od zawsze zastanawia i dziwi- ludzie, którzy chodzą na imprezy, aby siedzieć całą noc na kanapie albo stać i podpierać ściany. Już równie dobrze by mogli zostać w domu, na to samo by wyszło a chociaż by się wyspali haha. 
Kiedyś w sumie też nie byłam zbyt imprezowym człowiekiem, wstydziłam się i nie lubiłam tańczyć. Teraz jednak chyba z tego wyrosłam i za każdym razem gdy mam taką okazję, bawię się najlepiej jak tylko potrafię. 
Zachęcam Was więc do wszelkich wyjść ze znajomymi i do zabawy, korzystania z młodości, tego czasu bez większych zmartwień i problemów. Później możliwe, że już nie będziecie mieć na to czasu. Nie siedźcie w domu i nie marnujcie czasu. Wyjdźcie do ludzi, nie bójmy się nowych znajomości. Wykorzystajmy ten wolny od szkoły czas jak najlepiej możemy, abyśmy przez cały rok szkolny mieli co wspominać z uśmiechem na twarzy.
Życzę Wam udanych wakacji i dużo wypoczynku!! 
Buziaki i do usłyszenia w następnym poście :)



poniedziałek, 9 maja 2016

Przepis na sukces?

Hejka!


Ostatnio obejrzałam pewien film, który dał mi wiele do myślenia. Opowiadał on historie młodej dziewczyny, która surfowała, startowała w wielu zawodach i generalnie sport ten był całym jej życiem. Pewnego dnia, gdy ze znajomymi ćwiczyła w wodzie, zaatakował rekin. Wszystkim udało się uciec, niestety rekin ugryzł dziewczynę w rękę, w konsekwencji czego ją straciła. Wszyscy myśleli, że to koniec. Koniec jej kariery, jej pasji, jej całego dotychczasowego życia. Jednak ona się nie poddała. Mimo wielu trudności jakie ją spotykały, nie dała za wygraną. Walczyła z całych sił. Robiła wszystko co w jej mocy, aby znów trenować, aby robić to, co kocha. I udało jej się. Wystartowała w zawodach i co prawda ich nie wygrała, ale zrobiła coś o wiele bardziej wartościowego. Mimo tego, że było ciężko i na początku nic jej nie wychodziło, ona się nie poddała. Udowodniła wszystkim dookoła i przede wszystkim sobie, że jest silna i odniosła sukces.
Nie piszę o tym, aby zrecenzować ten film. Piszę tu o tym, bo chcę abyście uwierzyli w siebie. Pomimo wielu trudności jakie nas spotykają, nie powinniśmy sobie odpuszczać. Walczmy o swoje, o to co dla nas ważne, o to na czym nam zależy. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale jeśli uwierzymy we własne siły to damy rade. 
Najważniejsze jest, aby być zawziętym w działaniu, nie odpuszczać sobie przy pierwszej napotkanej trudności. Bądźmy wytrwali i znajdźmy jakąś motywacje, to nam bardzo pomoże. Pamiętajcie, że jest tylko jedna droga na szczyt, jest to ciężka praca.
Buziaki i do usłyszenia w następnym poście :)

sobota, 30 kwietnia 2016

Zaufanie?

Hejka!




W dzisiejszym poście poruszę temat zaufania. Uważam, że odgrywa ono bardzo ważną rolę w naszym codziennym życiu.

Zaufanie jest pewnego rodzaju emocją okazywaną wobec innych, wiarą, że możemy ufać w czyjeś intencje. 
Do zbudowania zaufania potrzebujemy bardzo dużo czasu. Niestety, aby je stracić wystarczy jedno nie przemyślane słowo, jeden czyn. Powinniśmy pamiętać, że zaufanie budują nie słowa, a spełnione obietnice. 

Ja niestety byłam osobą bardzo naiwną, która za szybko otwierała się przed ludźmi i wydawało mi się, że mogę im zaufać. Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że to był duży błąd. Nie raz się przekonałam o tym, jacy ludzie potrafią być fałszywi i teraz stałam się bardziej ostrożna. 

Często się mówi, że zaufanie to jedyna rzecz na świecie, której nie można zbudować na nowo. Zgadzam się z tym, ponieważ człowiek może wiele wybaczyć, ale nigdy nie zapomni krzywdy, jaką mu wyrządziliśmy. Jeżeli raz nadszarpnęliśmy czyjeś zaufanie, to bardzo prawdopodobne, że zrobimy to raz jeszcze. Dlatego uważajmy i dbajmy o to, aby nikogo nie zawieść. Uważajmy też na to, komu ufamy i komu powierzamy nasze tajemnice, bo może się zdarzyć, że niestety wykorzysta je przeciwko nam. 


Buziaki i do usłyszenia niebawem :)


sobota, 16 kwietnia 2016

Każdy popełnia błędy?

Hejka! 



Dzisiaj przychodzę do Was, aby poruszyć temat błędów, które popełnia każdy z nas. 

Nikt z nas nie jest idealny, każdemu czasami zdarza się potknąć. Często pod presją podejmujemy jakąś decyzje, której później żałujemy. Wiemy, że zrobiliśmy źle, że popełniliśmy błąd, ale przecież czasu cofnąć się nie da. Nie ma sensu myśleć nad tym co było, płakać, że stało się tak a nie inaczej. Powinniśmy wyciągać wnioski z naszego zachowania i uważać, abyśmy drugi raz nie popełnili tego samego błędu. 
Każdemu może się zdarzyć, że ma jakiś trudniejszy okres w swoim życiu, że trochę się pogubił, przez co zmienia się na gorsze. Myślę, że w takich chwilach nasz przyjaciel powinien nam pomóc. Przemówić nam do rozsądku, dać nam do zrozumienia, że robimy źle i nas wspierać. Niestety często w takich chwilach ludzie nas zostawiają samych. W chwilach, gdy tak na prawdę są nam najbardziej potrzebni. Oznacza to, że się pomyliliśmy, że jednak ta osoba nie jest naszym przyjacielem. Przykre, ale sama taką sytuacje miałam jakiś czas temu. 
Dziwi mnie bardzo, że niektórym ludziom uchodzi na sucho wszystko, co złego zrobią. Innym zaś, żadne, nawet te najmniejsze błędy nie są wybaczane, ciągle im się je wypomina i sto razy muszą się tłumaczyć z tego samego. Chyba nigdy nie zrozumiem, dlaczego tak jest i dlaczego ja należę niestety do tego drugiego typu ludzi. 
Moim zdaniem, człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach. Czasami trzeba się samemu sparzyć, żeby dowiedzieć się, że coś jest złe. 

Buziaki i do usłyszenia wkrótce :)

środa, 13 kwietnia 2016

Zazdrość?

Hejka!



Dzisiaj chciałabym poruszyć temat zazdrości. 
Wydaje mi się, że niestety bardzo często mamy z nią styczność. 
Zazdrościć możemy ludziom praktycznie wszystkiego, zaczynając od  ubrań, urody, ocen w szkole, umiejętności, charakteru, znajomych, kończąc na tym, co osiągnęli. 
Uważam, że powinniśmy starać się zmienić zazdrość na motywację.
Po co siedzieć nic nie robiąc, zazdroszcząc komuś tego, co zdobył własną, ciężką pracą, skoro można wziąć się w garść i zdobyć to samo, wraz z satysfakcją, że daliśmy rade. Zazdroszcząc komuś, nie umiemy cieszyć się z czyjegoś szczęścia. Często stajemy się przez to zawistni, życzymy komuś źle. Jest to bardzo złe podejście, sprawiające, że mamy gorsze samopoczucie. Zmieńcie to, pozbądźcie się jej, a na pewno będziecie czuć się lepiej z samym sobą. 
Z zazdrością bardzo często spotykamy się w związkach. 
Mówi się, że zazdrość to nie brak zaufania, a strach przed utratą kogoś bliskiego.
Zgadzam się z tym, jednak uważam, że nie można z tym przesadzać. Nie powinno się izolować swojego partnera/ partnerki od reszty świata, zakazywać spotykać mu się z innymi znajomymi. Takie zachowanie doprowadza do wielu kłótni, możemy stracić to, na czym nam najbardziej zależy i to,co jest dla nas najważniejsze. Przemyślmy swoje zachowanie, zanim zazdrość weźmie górę nad zaufaniem.
Buziaki i do usłyszenia wkrótce! 


sobota, 2 kwietnia 2016

Rozmowa działa cuda?

Hejka!





Ostatnio zauważyłam, że ludzie coraz rzadziej ze sobą rozmawiają. Nie wyjaśniają wielu spraw bezpośrednio ze sobą, tylko przez jakichś pośredników, przez co bardzo często tworzą się nieporozumienia i jeszcze większe konflikty.


Nie mówimy szczerze o swoich uczuciach, o tym czego na prawdę chcemy. Dlaczego tak jest? Nie wiem. Może dlatego, że boimy się reakcji drugiej osoby. Może dlatego, że uważamy, że i tak nic by to nie zmieniło. Ale uwierzcie, że spokojną, szczerą rozmową da się wiele załatwić. Nie mówię, że wszystko, ale na pewno więcej niż przez ciągłe kłótnie, unikanie tej osoby lub jakieś zaszyfrowane znaki.
Nie bójmy się rozmawiać. Wiem, że czasami jest to bardzo trudne. Ale po co gdybać "co by było gdyby"? Lepiej to sprawdzić i zaryzykować.


Bardzo ważny jest sposób rozmowy. Dajmy się wypowiedzieć i wysłuchajmy drugą osobę. Mówmy spokojnie, bez krzyku i niepotrzebnych nerwów. Znam osobę, która zawsze gdy chce coś załatwić unosi głos. Od razu psuje to efekt. Sama ostatnio stwierdziła, że w taki sposób jeszcze nigdy nie udało się jej osiągnąć tego, czego chciała. Nie można wywierać presji na drugiej osobie, bo krzykiem nic nie załatwimy.
Wiec moi drodzy, zachęcam Was do rozwiązywania swoich problemów, konfliktów i różnych nieporozumień przez rozmowę. Sama się doskonale ostatnio przekonałam, że na prawdę warto.

Buziaki i do usłyszenia niebawem!

piątek, 25 marca 2016

Docenisz jak stracisz?

Hej wszystkim!


Wielu z nas często nie docenia tego co ma, ciągle narzeka, cały czas chciałby czegoś więcej. Nie mówię tu, o rzeczach materialnych. Mówię tu o sprawach typu przyjaźń, związek, rodzina, znajomi, itp. 
"Docenisz kiedy stracisz, stracisz jeśli nie docenisz". 
Czy się z tym zgadzam? Oczywiście. 
Na codzień nie widzimy tego, jak wiele mamy. Nie doceniamy tego, jakie wspaniałe osoby nas otaczają i ile dla nas robią. Dopiero gdy się od nas odwrócą, gdy nas z jakiegoś powodu zostawią, zaczyna nam tego brakować, tęsknimy za nimi. Wtedy najczęściej staramy się tą osobę odzyskać, ale bywa, że jest na to już za późno. Może jeżeli wcześniej byśmy zdali sobie sprawę z tego, co dla nas znaczy, docenilibyśmy jej obecność, lepiej ją traktowali i okazali jej wdzięczność, nie odwróciłaby się od nas.
Myślę, że warto się zastanowić nad tym, kto jest dla nas w życiu na prawdę ważny. Pokazać tym osobą, że widzimy i doceniamy to co dla nas robią, ich pomoc, miłość, wsparcie i to, że z nami są. 
Podziękujmy im za to i doceńmy, zanim będzie za późno. 


poniedziałek, 7 marca 2016

Kompleksy?

Hejka!
Dzisiaj chciałabym Wam trochę opowiedzieć o kompleksach, co o nich myślę, skąd się biorą i dlaczego.



Kompleksy to wyolbrzymianie swoich wad, niedoskonałości, ale również nie zauważanie swoich atutów, zalet. Myślę, że kompleksy ma każdy z nas, mniejsze lub większe. Każdemu w głębi duszy coś nie odpowiada i z chęcią by coś w sobie zmienił albo polepszył, gdyby tylko miał taką możliwość. 
Moim zdaniem pojawiają się one, gdy zaczynamy porównywać siebie do innych. Nawet, gdy uważamy, że coś jest w nas super, a znajdzie się osoba, która będzie w tym niby lepsza od nas, od razu zmieniamy sposób myślenia i nastawienie. Już nie uważamy tego za nasz atut, ponieważ ktoś jest w tym lepszy od nas. A przecież zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie miał ładniejsza figurę od nas, lepsze poczucie humoru czy zgrabniejszy nos. Takie porównywanie samego siebie do innych do niczego nas nie prowadzi, no z wyjątkiem gorszego samopoczucia i kompleksów. 
Nikt z nas nie jest idealny. Wielu rzeczy nie jesteśmy w stanie zmienić, po prostu z niektórymi trzeba się pogodzić i zaakceptować to, jakimi jesteśmy. Wszystko siedzi w naszej głowie, jeżeli zmienimy nastawienie to uwierzcie, że będziecie się lepiej czuć z samym sobą. 
Są jednak sprawy, którym możemy jakoś zaradzić. Na przykład figura. Zamiast siedzieć i zajadając chipsy marudzić, że jesteśmy grube, że wszystkie dziewczyny z klasy z wyjątkiem nas, mają super szczupłe nogi, weźmy się za siebie. Idźmy na siłownie, pobiegajmy, zróbmy 20 minutowy trening w domu. Jeżeli coś nam w nas nie odpowiada, a można to zmienić, zróbmy to. 
Ja sama mam wiele kompleksów, ale na chwile obecną jest ich o wiele mniej niż kiedyś. Przez całą podstawówkę i gimnazjum nosiłam okulary. Strasznie się tego wstydziłam, nie czułam się dobrze sama ze sobą. Uważałam, że inni mają mnie za gorszą z tego powodu. W pierwszej klasie liceum zaczęłam nosić soczewki. Wydaje się to tak małą zmianą, a bardzo zmieniło to moje samopoczucie, oczywiście na lepsze.
Nie był to jedyny kompleks, ale niektórych rzeczy po prostu zmienić nie mogę. Pogodziłam się z tym i zaakceptowałam to, jaka jestem. I Wam radzę to samo, ponieważ najważniejsze jest to, żebyście zaakceptowali samego siebie i abyście czuli się dobrze w Waszym ciele. Bądźcie lepszą wersją samego siebie!
Buziaki i do usłyszenia w następnym poście :)



wtorek, 16 lutego 2016

You only live once?

Hejka!
Ostatnio tak sobie myślałam nad znaczeniem pojęcia YOLO. Wszyscy doskonale wiemy, że jest to skrót od ,,You Only Live Once", czyli ,, Żyje się tylko raz". Co to tak na prawdę znaczy?




Uważam, że powinniśmy czerpać z życia jak najwięcej, póki mamy taką możliwość. Podejmować wyzwania i nie odmawiać różnych propozycji. Po co gdybać ,,co by było gdyby..." jeżeli możemy się sami o tym przekonać? Myślę, że lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż że się tego nie zrobiło. Oczywiście, trzeba podejmować decyzje z głową, Bądźmy spontaniczni, próbujmy nowego, bawmy się, żyjmy pełnią życia. To od nas zależy czy zestarzejemy się w wieku 20 lat czy w wieku lat 80. Bądźmy radośni i otwarci na nowe znajomości, na różne przygody. Nie bójmy się próbować nowego, najwyżej nam coś nie wyjdzie, trudno. Uczymy się na błędach i myślę, że czasami dobrze jest się pomylić, aby wyciągnąć z tego wnioski i więcej takiego błędu nie popełnić. Nie marnujmy życia na zastanawianie się, jakby to było gdybyśmy coś zrobili, tylko działajmy, bo zanim się obejrzymy, nie będziemy mieli już takiej możliwości. 

sobota, 13 lutego 2016

Przyjaźń? Co to takiego?

Hejka!
W dzisiejszych czasach słowo "przyjaciel" jest nadużywane. Wielu z nas, swoich znajomych nazywa przyjaciółmi, chwali się, że ma ich tak wielu. Ja mam nieco odmienne zdanie na ten temat.




Według mnie, przyjaciel to osoba, która zna nas od długiego czasu i wie o nas dosłownie wszystko. Mamy do tej osoby bezgraniczne zaufanie i wiemy, że pomoże nam w każdej sytuacji. W przyjaźni bardzo dużą role odgrywa szczerość. Na niego nie obrazimy się, gdy powie nam coś, co jest sprzeczne z naszymi poglądami czy też będzie dla nas nie miłe, ale powiedziane dla naszego dobra. Lubimy go i akceptujemy takiego jakim jest, a czasem nawet pomimo tego, jakim jest. Jest dla nas bardzo ważny, ale i my jesteśmy dla niego kimś ważnym. To człowiek zżyty z naszą rodziną, traktowany jak domownik. Przyjaciel to ktoś, kto jest gotowy do poświęceń za nas. 



Przyjaźń to uczucie delikatne, które łączy ludzi. Powinna być: bezinteresowna, prawdziwa, szczera, serdeczna, odpowiedzialna i wzajemna. Porównuje się ją często do pieniędzy: łatwiej zdobyć, trudniej utrzymać. Potrzeba bardzo dużo czasu, aby zbudować więź przyjaźni a później ją utrwalać i pielęgnować. 



Ja osobiście nie raz już się zawiodłam na osobach, których uważałam za przyjaciół. Dowiodło to tego, że na to miano niestety nie zasługiwali. Na szczęście mam w swoim życiu takie osoby, które są dla mnie wszystkim. Wiem, że zawsze mi pomogą, najlepiej jak tylko będą w stanie. Mam dwie osóbki, które są dla mnie jak siostry. I wiem, że będą ze mną zawsze i mimo wszystko.



A Wy co myślicie na ten temat? Piszcie koniecznie i do usłyszenia niebawem!
Buziaki 



czwartek, 11 lutego 2016

Koncert Imagine Dragons!

    
Hejo!
Dnia 02. lutego odbył się koncert Imagine Dragons w Łodzi. Od wakacji z niecierpliwością czekałam na to wydarzenie! Uwielbiam ich, mają genialną muzykę na każdy nastrój.
Pojechałyśmy pociągiem, podróż trwała około 6 godzin i w sumie bardzo szybko nam to zleciało.


Gdy już byłyśmy na miejscu, pojechałyśmy do galerii Manufaktura. Nie ukrywam, że trochę czasu nam to zajęło. Jechałyśmy kilkoma autobusami i tramwajami, bo każda osoba, której się pytałyśmy, mówiła coś innego. Jednak w końcu jakimś cudem dałyśmy radę dotrzeć do wymarzonego celu. Tam odpoczęłyśmy, wypiłyśmy kawkę i z nowymi siłami ruszyłyśmy do Atlas Areny.





Stałyśmy w mega korku i w sumie bałam się, że się spóźnimy haha, ale wszystko wyszło idealnie. Nie stałyśmy w kolejce, od razu weszłyśmy na hale, miałyśmy bilety na Golden Circle i udało nam się stanąć mega bliziutko sceny. Wszystko pięknie z bliska
widziałyśmy.













Koncert był niesamowitym przeżyciem. To z pewnością był jeden z najlepszych dni w moim życiu. Bawiłam się cudownie. Wszyscy śpiewali, skakali, tańczyli, krzyczeli, klaskali. Emocje nie do opisania. Najlepiej było, gdy zaśpiewali piosenkę "Demons". Jest to moja ukochana piosenka, zaśpiewałam ją całą z nimi i aż się ze szczęścia popłakałam haha.











Koncert niestety trwał tylko półtorej godziny. Miałyśmy 4 godziny czekania w nocy na pociąg. Cały dworzec był pełen ludzi. Wszyscy razem siedzieliśmy na ziemi i czekaliśmy. Przez opóźnienia pociągu, w domu byłyśmy dopiero koło 10 rano. 


Wiele problemów było z tym wyjazdem i przez chwilę nie chciałam tam jechać, ale cieszę się, że jednak podjęłam taką decyzje i pojechałam. Z pewnością nie zapomnę tego dnia do końca życia i mam wielką nadzieję, że jeszcze na niejednym takim cudownym koncercie będę miała okazje się bawić.

A Wy jeździcie na koncerty? A może też byliście na tym? 
Buziaki i do usłyszenia już niedługo! 










środa, 10 lutego 2016

Zdanie innych? Rób to czego pragniesz!

Hejka wszystkim!

Każdy z nas ma jakieś pasje,hobby, zainteresowania, marzenia, cele do osiągnięcia. Czasami są one łatwe do wykonania, czasami jednak jest troszkę trudniej. Jednak nic nie stoi nam na przeszkodzie, aby dążyć do realizowania swoich marzeń, swoich pasji. Wiele ludzi dookoła nas ciągle nam powtarza, że nie mamy po co próbować, że nie warto marnować czasu, bo przecież i tak nam sie nie uda. Tego nie zmienimy, zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie w nas wierzył i kto będzie próbował zniechęcić nas do jakiegokolwiek działania. Możemy jednak zmienić nasze podejście do takich ludzi. Czy należy ich słuchać? Za żadne skarby! Pamiętajcie, że liczy się to, czego Wy chcecie, nie to czego chce dla was ktoś inny. Jeżeli wy uwierzycie, że dacie rade, to tak będzie! Nie ważne co będą myśleć na ten temat  wszyscy dookoła. Jestem pewna, że jak spróbujecie to uda się Wam osiągnąć sukces. 

Miałam nie raz już taką sytuacje w swoim życiu. Opowiem króciutko jedną z nich. 
W pierwszej klasie brałam udział w konkursie ,, Odyseja Umysłu". Moja drużyna przegrała znaczną ilością punktów. W następnej klasie startowałam jeszcze raz. Moja najlepsza przyjaciółka odradzała mi, powiedziała, że już raz startowałyśmy i się nie udało, po co więc marnować czas? Ja jednak postanowiłam spróbować. Z drużyną wygrałam mistrzostwo Polski, wyjechałyśmy do USA na etap Ogólnoświatowy i tam na 56 drużyn zdobyłyśmy 4 miejsce! Słyszałam wiele zniechęcających słów, że nam się nie uda, że jesteśmy beznadziejne, że się ośmieszymy. Jednak nie zważałam na opinie innych i robiłam to czego chciałam. 
Postem tym chciałam wyjaśnić dlaczego tak szybko się poddałam i zniknęłam stąd na tak długi czas. 
Posłuchałam mojej koleżanki i stwierdziłam, że to nie ma sesnu. Jednak to nie prawda. Jeżeli od zawsze chciałam bloga prowadzić, to dlaczego niby nie warto? Fajnie jest mieć coś takiego dla siebie, coś co sprawia wam przyjemność, coś w czym czujecie się dobrze. Więc o to powracam i mam zamiar robić to, czego chce, nie to co się podoba moim znajomym.
I wam radze to samo, bo będziecie szczęśliwi tylko wtedy, gdy będziecie robić to czego na prawdę pragniecie. Jejku, ale się rozpisałam. Mam nadzieję, że zrozumiecie co miałam na myśli i jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat! Piszcie co o tym sądzicie i do usłyszenia w następnym poście! 
Buziaki