piątek, 11 listopada 2016

Zdałam prawo jazdy?

Hejka!


W dzisiejszym poście opowiem Wam o mojej przygodzie z robieniem prawa jazdy. 
Teorie zaczęłam robić jakoś na początku lipca, miałam e-learning a nie zajęcia w mojej szkółce prawa jazdy, tak było mi po prostu wygodniej. Przerabiałam te tematy wtedy, kiedy miałam czas i kiedy mi to pasowało a w związku z tym, że po przerobieniu każdej lekcji trzeba zrobić mini test wiedzy, uważam, że efekt e-learningu jest taki sam, jakbym uczęszczała na wykłady z instruktorem. 
Po skończeniu internetowego kursu, czekało na mnie 30 godzin jazd. Nie zdążyłam ich skończyć przed zakończeniem wakacji a wiadomo, że w ciągu roku szkolnego ze znalezieniem czasu wolnego jest o wiele trudniej, więc zajęło mi to w sumie bardzo dużo czasu. 
W końcu, po zdaniu egzaminu wewnętrznego nadszedł czas na zapisanie się na egzamin zewnętrzny z teorii. Każdy z moich znajomych narzeka, że na egzaminy w pordzie się bardzo długo czeka. Ja na swój czekałam dwa dni. Przyznam się szczerze, że w ogóle nie robiłam testów na płytce, którą dostałam w mojej szkole. Jest to płytka, na której znajdują się takie same pytanka, jak na egzaminie zewnętrznym. 
Za dwa dni egzamin, chyba należałoby się jakoś do niego przygotować... Przerobiłam całą bazę pytań z płyty, porobiłam testy, za każdym razem zdany, oby tylko na egzaminie też wynik był pozytywny. 
No i udało się! Teoria zdana za pierwszym razem, to teraz ta trudniejsza i o wiele bardziej stresująca część, egzamin praktyczny. Zapisałam się, musiałam tydzień poczekać, ale słysząc opowieści moich znajomych stwierdzam, że tydzień to naprawdę niewiele. 
Dzień przed egzaminem miałam jeszcze jedną godzinę jazdy z moim instruktorem. To były najgorsze jazdy w ciągu całego mojego kursu. Popełniałam wszystkie możliwe błędy. Nawet na rękawie nic mi nie wychodziło. Przyznam szczerze że zwątpiłam w to, że uda mi się zdać. Sam instruktor był zaskoczony i zaniepokojony, bo zawsze był zadowolony z mojej jazdy, a tu nagle taka zmiana. 
Egzamin miałam z rana, na 8:00. Był to dzień, w którym padał deszcz ze śniegiem a momentami grad. Warunki okropne, ogromne korki wszędzie. Ja zestresowana jak nigdy wcześniej, no cóż, co ma być to będzie. Wylosowali mój numerek, wyszłam na dwór i czekałam na mojego egzaminatora. Wyszedł, przywitał się i w momencie gdy zaczęłam z nim rozmawiać cały stres ze mnie zszedł. Pokazałam wylosowane części samochodu i tutaj pokazuje Wam dwa filmiki, dzięki którym nauczyłam się wszystkich świateł i elementów pod maską, które losuje się na egzaminie. 




Po pokazaniu wylosowanych elementów, musiałam zrobić tak zwany rękaw, później ruszyć z ręcznego na górce. Zadania zaliczone, wyruszamy w miasto. I tutaj ku mojemu zdziwieniu, w ogóle się nie denerwowałam, jeździłam na totalnym luzaczku i na spokojnie robiłam co trzeba. Po 40 minutach jazdy wracamy do PORDu i pan informuje mnie, że wynik pozytywny! Rany co to była za radość hahah zaczęłam mu tam dziękować i wybiegłam szybko do taty, który czekał na mnie w środku. 
Meeega się cieszę, że się udało. Duma, że wszystko za pierwszym razem, ale też istotny dla mnie jest fakt, że nie muszę drugi raz przeżywać tego stresu, no i oczywiście więcej płacić.


Buziaki i do zobaczenia wkrótce!