wtorek, 23 maja 2017

Pokonać stres?

Hejka 




Każdy z Nas czasami boryka się z jakimiś stresującymi sytuacjami. Szkoła, studia, egzaminy- mnóstwo stresu. Warto umieć nad nim zapanować, będzie nam wtedy zdecydowanie łatwiej pokonywać trudne dla nas sytuacje. 

Przede wszystkim pozytywne myślenie. Nie ma co martwić się na zapas, przecież damy radę, bo kto jak nie my? A nawet jeśli podwinie nam się noga, świat się nie zawali. Egzamin można poprawić, zawsze są drugie terminy. Prawie każdą sytuację możemy naprawić, nie traktujmy więc niczego błahego jako sprawę wagi państwowej. Przez nasz stres, choćbyśmy nie wiadomo jak dobrze byli przygotowani, możemy zawalić nawet najprostszą sprawę. Idźmy więc pozytywnie nastawieni, a odniesiemy sukces. 

Ważne jest także dobre przygotowanie. Logiczne, że jeżeli idziemy na sprawdzian, egzamin czy nawet do pracy, nie przygotowując się z danego zakresu wiedzy, będziemy się straszliwie denerwować. Idąc ze świadomością, że przecież tyle się do tego uczyliśmy, że nic nas nie może zaskoczyć, będziemy się czuć o niebo pewniej. Poćwiczmy to z czym mamy problem a będziemy spokojniejsi i pewniejsi siebie.

Czasami nas jakaś sytuacja przerasta, poprośmy więc kogoś o wsparcie. Gdy idziemy na egzamin na prawo jazdy, maturę ustną lub w inne równie stresujące miejsce, poprośmy aby ktoś zaufany poszedł z nami. Czekanie na swoją kolej jest dla mnie zawsze najgorsze. Gdy jest ze mną ktoś mi bliski, mogę swobodnie się mu wygadać, ponarzekać i się wyciszyć. Ta osoba wesprze mnie, powie coś na rozluźnienie atmosfery i sprawi, że będę się czuć lepiej, znacznie zmniejszy ten stres. Nie bójmy się więc prosić o wsparcie w takich sytuacjach, myślę, że każdy nas zrozumie i pomoże. 

Pamiętajmy, abyśmy byli wyspani i wypoczęci. Znajdźmy też coś, co nam pomoże się wyciszyć. Jest to sprawa indywidualna, każdemu podpasuje coś innego. Jedni pójdą na siłownie, pobiegać czy też popływać, inni będą woleli przeczytać sobie książkę lub obejrzeć film. Musimy sami wybrać, co pomoże nam najbardziej. 

A Wy jak radzicie sobie ze stresem? Macie jakieś sprawdzone sposoby? Piszcie koniecznie w komentarzach! :)

Buziaki


sobota, 15 kwietnia 2017

Marzenia?

Hejka



Każdy z Nas ma jakieś marzenia. Mniejsze czy większe, łatwiej osiągalne lub czasem takie, które wymagają więcej pracy i trudu. Niezależnie od tego, każde marzenie ma szanse się spełnić, musimy tylko mieć odwagę je realizować. 

Najważniejsze jest to, aby nie pozwolić by marzenia zostały tylko marzeniami. Muszą stać się naszym celem do którego dążymy. Ciągłe wymyślanie nowych marzeń, mówienie i rozmyślanie o nich nic nam nie da. Musimy zacząć działać. Nie odkładajmy niczego na później, zacznijmy tu i teraz. Powiedzmy sobie, że damy radę, uwierzmy w siebie i idźmy śmiałym krokiem do przodu. Czasami nie jest łatwo, zdaje sobie z tego sprawę, ale takie jest życie. Może nie uda nam się za pierwszym razem, trudno. Jeśli nasz plan nie działa, zmieńmy plan a nie cel. Pamiętajmy, że w życiu trzeba czasami trochę zaryzykować. Akceptujmy naszą porażkę zamiast akceptować brak podjęcia jakiejkolwiek próby. Jestem zdania, że lepiej żałować coś co się zrobiło, niż że się tego nie zrobiło. 

Zapisujcie sobie wszystkie Wasze pomysły, plany i marzenia. Nie zapominajcie o nich a dążcie do ich spełnienia. Walczcie o swoje do samego końca, zobaczycie jaką będziecie mieć satysfakcje, gdy uda Wam się dany cel osiągnąć, spełnić swoje marzenie. 
Przecież marzenia ma każdy z Nas, bez nich życie byłoby zdecydowanie nudniejsze i bezcelowe. 

Nie wstydźmy się marzyć, nie ma nic złego w tym, że chcemy od życia czegoś więcej. :)

niedziela, 19 marca 2017

Okrucieństwo ludzi?

Hejka



 W dzisiejszym poście poruszę trudny dla mnie temat, niestety myślę, że dotyczy on każdego z Nas.

Jest to przerażające, ale coraz częściej słyszymy w mediach o okrucieństwie ludzi, przejawia się ono w różny sposób, ale zawsze niesie za sobą ofiary. Od zawsze pojawiały się gwałty, morderstwa, znęcanie się nad słabszymi i wiele tego typu przestępstw. Jednak to, co dzieje się w ostatnich miesiącach mnie przerasta. Ludziom ewidentnie sprawia przyjemność krzywdzenie innych. Dzisiaj przeczytałam artykuł o "grze", która polega na manipulowaniu dziećmi. Jej głównym celem jest doprowadzenie dziecka, do popełnienia samobójstwa. Po drodze ma wiele "zadań" między innymi samookaleczenie się i wiele gorszych poleceń. 
 Nie chcę tutaj rozwodzić się o tym, wydaję mi się, że jest to dla mnie zdecydowanie za ciężkie. 
 Chcę poruszyć temat, który dotknął ostatnio mnie. Już nie raz miałam z tym styczność, gdy dotyczyło to mojej koleżanki lub gdy widziałam, jak działo się tak na przeróżnych portalach społecznościowych. 

Otóż coraz częściej ludzie znęcają się psychicznie nad innymi. Gdy ktoś robi coś, co sprawia mu przyjemność, gdy osiąga sukces, gdy jest szczęśliwy dzięki temu jaki jest i co robi, od razu znajduje się osoba lub grupa osób, która chce zdeptać i zniszczyć psychicznie tą osobę. Zaczynają się komentarze na instagramie, facebooku'u, blogu czy innych portalach, na których dana osoba się udziela. Nie są to komentarze z konstruktywną krytyką czy po prostu z czyjąś opinią. Są to komentarze, mające na celu ubliżyć komuś, zmieszać z błotem i wjechać komuś na psychikę. Ostatnio widziałam u jednej z blogerek na instagramie komentarze, w których ludzie dosłownie życzyli jej śmierci. No mi nie mieści się to w głowie. Nie wiem skąd w ludziach tyle nienawiści i zawistności. Rozumiem, że może nam się czasami nie podobać coś, co ktoś robi. Nie musimy wszystkich lubić, popierać pewnych zachowań i fajnie, że mamy swoje zdanie. W takich sytuacjach nie wtrącamy się w to, co ktoś robi. Jego życie, jego sprawa. Komuś udało się osiągnąć sukces a nam nie? To weźmy z tej osoby przykład i dążmy do naszego celu, zamiast znęcać się nad tymi, którym się udało. 

Co zrobić, gdy ten problem dotyczy nas? Gdy to do nas kierowany jest tak zwany hejt?
Traktujmy to jako dodatkowy kop do działania, jako motywacje. Nie możemy się poddawać i tym przejmować, bo im przecież właśnie o to chodzi. Nie pozwólmy, aby dopięli swego. Wiem, że czasem takie komentarze i negatywne nastawienie innych wobec naszej osoby boli, sprawia nam to ogromną przykrość. Odechciewa nam się wszystkiego i chcemy sobie odpuścić, żeby w końcu mieć spokój. W takich sytuacjach trzeba zagryźć zęby i z podniesioną głową ruszyć do przodu. 

Skąd w ludziach tyle okrucieństwa? Nie wiem. 
Co mają na celu, niszcząc innych? Nie wiem. 
Mam tylko nadzieję, że kiedyś przemyślą swoje zachowanie i dotrze do nich to, co robią.
I pamiętajcie, karma zawsze wraca. :)

poniedziałek, 27 lutego 2017

Fałszywi przyjaciele?

Hejka, 



Przychodzę do Was z postem na temat fałszywych przyjaciół, znajomych. Myślę, że niestety nie jeden z Was już z taką osobą się spotkał i pewnie jeszcze nie raz w naszym życiu taka osoba się pojawi.

Przykre, ale już nie raz zauważyłam, że niektórzy ludzie zwracają się do nas tylko wtedy, gdy potrzebują naszej pomocy, gdy wszystko u nich się znów poukłada, dziwnym trafem nasze drogi się rozchodzą.
I nie ważne ile razy by się tak działo, jesteśmy w stanie rzucić wszystko, aby im w jakiś sposób pomóc. Wystarczy jedno słowo, jedziemy do nich, bo potrzebują rozmowy. I nawet gdy wszyscy inni się od niego odwrócili, my jesteśmy.
Mam wrażenie, że niektórzy myślą, że im się to po prostu należy, że to coś w rodzaju naszego obowiązku. Mylą się, kwestia tylko tego jak szybko my się ockniemy i zauważymy, że niektórzy po prostu wykorzystują to co robimy.
Nie mówię tu, że nie warto pomagać innym, bo nie o to chodzi. Oczywiście, że pomagać trzeba. Chodzi mi raczej o ludzi, którzy zwracają się do nas tylko i wyłącznie gdy tej pomocy potrzebują. A co gdy nam jest potrzebna pomoc? Wtedy już ich nie ma.

Zdarza się też, że niektórzy ludzie tylko udają przed nami bliskie nam osoby. A co gdy nie ma nas w pobliżu? Wtedy jadą po nas równo, nie zostawiając suchej nitki. Takie zachowanie drażni mnie najbardziej. Wolę, żeby ktoś mi w oczy powiedział co o mnie myśli, niż za plecami, nawet jakby było to nie wiadomo jak  dla mnie bolesne. 
I myślę, że już lepiej mieć wroga, który nas otwarcie nienawidzi, niż "przyjaciela", który fałszywie uśmiechając się do nas, knuje jak zrujnować nam życie. 

Uważajmy więc, komu ufamy, niestety nie wszyscy są tego warci. Czas pokaże kto jest dla nas kimś a kto nikim. Nie bójmy się odciąć od takich ludzi. Nie warto zawracać sobie nimi głowy i marnować naszego czasu, przy tym dawać siebie ciągle krzywdzić.

Buziaki

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Myśl pozytywnie?

Hejka!


W dzisiejszym poście chciałabym poruszyć temat myślenia pozytywnie i znajdowania jakiejś jasnej strony w nawet najgorszych sytuacjach. Uważam, że zawsze można znaleźć jakieś plusy zamiast widzieć same minusy i niepotrzebnie się dołować. Zawsze szklanka może być do połowy pusta lub do połowy pełna, to zależy tylko i wyłącznie od naszego nastawienia.
Od zawsze przydarzało mi się pełno dziwnych i pechowych rzeczy. Miałam mnóstwo wypadków i kontuzji, zaczynając od skręcenia kostki i złamania palca w dwóch miejscach za jednym razem kończąc na wstrząsie mózgu i urazie kręgosłupa. Taka to już jestem. Jak komuś w rodzinie coś się działo, zawsze byłam to ja. 
Ostatnio zdarzyło mi się coś, co dobiło mnie już zupełnie. Nie dowierzałam, jak można mieć aż tak ogromnego pecha i czemu to akurat mnie spotyka. Otóż pojechałam sama autem do galerii handlowej, zaparkowałam na parkingu na dworze obok innych aut i wszystko było w porządku. Spokojnie po około 40 minutach wsiadam do autka a tam wszystko zadymione, zupełnie nic nie widać, śmierdzi okrutnie palonym plastikiem, no porażka. Tata był na noc w pracy więc nawet nie chciałam zdzwonić i go martwić bo i tak nic by nie mógł zrobić. Stwierdziłam, że musiałam coś nie tak zostawić, bo przecież sam z siebie samochód by nie zaczął się dymić. Zajrzałam pod maskę, tam wszystko w porządku, wywietrzyłam mniej więcej auto i spróbowałam odpalić. Wszystko normalnie chodziło więc ruszyłam do domu, na szczęście nie miałam daleko bo tylko jakieś 10 minut drogi. Następnego dnia tata zajrzał do auta, nadal pełno dymu i smród straszny, spojrzał w tylne lusterko i już wiedział co jest grane. Cała tylna szyba okopcona, nie mógł otworzyć bagażnika bo tak się stopił plastik, wyjął więc siedzenia i dotarł do bagażnika. Wszystko w nim było spalone, siostra miała tam jakieś swoje buty to została po nich tylko okopcona podeszwa. Tak, jechałam autem z pożarem w bagażniku. Mało brakowało, a ten żar dotarłby do zbiornika paliwa, a ja spłonęłabym razem z resztą auta. Później jak o tym myślałam, zdałam sobie sprawę czemu dzieciaki na parkingu tak bardzo się śmiały z tego, że dymi mi się z auta. To był ich tak udany i śmieszny dowcip, który mógł zakończyć się tragicznie. Wkurzałam się, że mam takiego pecha, że padło akurat na mnie. Trzeba jednak spojrzeć na to z drugiej strony, zobaczcie jakie miałam ogromne szczęście, że spalił mi się tylko bagażnik. Przecież ja, jadąc z otwartym oknem, aby się nie udusić tym dymem rozniecałam ogień w bagażniku. Z tym na prawdę nie ma żartów, mogło się to skończyć ogromną tragedią, auto mogło wybuchnąć i było by już po mnie.
Opowiem jeszcze jedną historię, w wielkim skrócie bo o tej sprawie dla własnego bezpieczeństwa nie mogę opowiadać ze szczegółami. Kilka lat temu, wracając późną godziną do domu byłam świadkiem napaści na młodego chłopaka. Widziałam, że został on poważnie ranny. Byłam na miejscu, sprawcy przechodzili obok mnie a ja sama w nocy z rannym i sprawcami. Później moi rodzice się oczywiście o wszystkim dowiedzieli bo byłam wezwana na policje i musiałam złożyć zeznania. Każdy mówił, że ja to mam pecha, że zawsze jestem w niewłaściwym miejscu i że same problemy ściągam na siebie. Zobaczcie jednak jak ogromne miałam szczęście, mi się przecież nic nie stało. Tylko tyle, że kosztowało mnie to ogrom stresu, nie byłam jednak poszkodowaną a jedynie świadkiem. Mogli przecież mnie też zaatakować i mogło się to skończyć tragicznie również dla mnie.
Zastanówcie się w wolnej chwili nad tym i odpowiedzcie sobie na pytanie, czy nie lepiej spojrzeć na każdą złą sytuację z innej strony, tak, aby znaleźć jakiś pozytyw? Wiem jak to brzmi, znajdź pozytyw w pożarze auta.. Chodzi mi o to, że nie ma co się tak przejmować, stało się to trudno, już się czasu nie cofnie, ale znajdując jakiś pozytyw nam samym będzie lżej. Pamiętajcie, że zawsze mogło być gorzej i nie ważne co by się działo, starajcie się myśleć optymistycznie a daje Wam słowo, że poczujecie się choć trochę lepiej. 
Buziaki

piątek, 23 grudnia 2016

Wesołych Świąt!

Hejka!

Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia chciałabym Wam wszystkim złożyć najserdeczniejsze życzenia!
Życzę Wam dużo zdrowia, bo uważam, że jest ono w życiu najważniejsze. Dużo szczęścia, uśmiechu na twarzy i radości z życia. Przyjaciół, na których wiecie, że zawsze będziecie mogli liczyć, którzy pomogą Wam w każdej sytuacji i którzy zawsze będą Was wspierać. Abyście otaczali się tylko dobrymi ludźmi, dużo miłości, spełnienia marzeń, wytrwałości i cierpliwości w dążeniu do celu. Pamiętajcie, aby spędzić ten świąteczny czas ze swoimi najbliższymi w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Wypocznijcie i dobrze wykorzystajcie ten wolny od szkoły, pracy i codziennych obowiązków czas. Święta to dobry czas, na wyjaśnienie niektórych sytuacji i na wybaczenie drugiej osobie, myślę, że warto. 
Wesołych Świąt! :)





sobota, 10 grudnia 2016

Rodzina najważniejsza?

Hejka,


Po dłuższym zastanowieniu zdecydowałam się, na napisanie posta na temat naszych relacji z rodzicami. Wydaje mi się, że jest to temat ważny i warty poruszenia, możliwe że z niektórych spraw nie zdajemy sobie sprawy, a myślę, że powinniśmy. 
Rodzice to osoby, które są z nami od samego początku. Zajmują się nami najlepiej jak potrafią, kochają całym swoim sercem. Wstawali do nas w nocy, gdy byliśmy mali, zarywali noce, rezygnowali ze wszystkich swoich przyjemności, robili wszystko, aby nam było jak najlepiej. Traktujemy to jako ich obowiązek, wiadomo przecież, że bobasem trzeba się zająć. Tak, to prawda, dziecko to obowiązek. Pytanie jednak, czy umiemy docenić to, co dla nas robią od samego początku?
Zamiast zauważyć to, jacy są dla nas kochani, my mamy do nich ciągłe pretensje, wymagamy od nich coraz więcej. Gdy otrzymamy jedno, mamy już następną zachciankę. Uważamy, że na nic nam nie pozwalają a mówią nam jedynie co mamy robić. Nie wynika to z ich złośliwości czy z chęci zrobienia nam na złość. Chcą po prostu, żebyśmy wyrośli na przyzwoitych ludzi, przecież są po to, aby nas wychować. Wiadomo, że muszą nam czasem powiedzieć, że przykładowo mamy posprzątać w pokoju czy odrobić lekcje. Sami z siebie pewnie tego byśmy nie zrobili. Nie traktujmy więc tego jako rozkaz, a jako pomoc. Zdaje sobie sprawę z tego, że czasem to nas denerwuje i nie zgadzamy się z ich jakąś decyzją, jednak wydaje mi się, że skoro taką podjęli, to mieli do tego jakieś powody. Uwierzcie, że oni na prawdę chcą dla nas jak najlepiej. Są od nas dużo starsi, więcej w życiu przeżyli, więc to oni wiedzą co jest dla nas lepsze, nie my. Zdajmy się na nich a lepiej na tym wyjdziemy. 
Zdarza się, że nie rozumieją niektórych naszych sytuacji, decyzji, bo wychowywali się w innych czasach no i nie oszukujmy się, kiedyś było zupełnie inaczej. Postarajmy się ich wtedy jakoś przekonać i wytłumaczyć im, jak jest, posługując się sensownymi argumentami. Myślę, że w każdej sytuacji można dojść do porozumienia czy kompromisu, wystarczy tylko spokojna rozmowa.
Powinniśmy docenić to, jacy dla nas są, ile dla nas robią i to, że są z nami zawsze, nie ważne co by się działo. Zawsze, gdy będziemy mieli jakiś problem, oni zrobią wszystko, aby nam pomóc. Za każdym razem staną w naszej obronie i zawsze będą na nas czekać, nawet jeśli zrobimy coś wbrew ich woli, nie posłuchamy się ich, nie weźmiemy pod uwagę ich ostrzeżeń i popełnimy jakiś błąd, podejmiemy złą decyzję, my i tak będziemy mogli do nich wrócić. Znajomi, przyjaciele, chłopak/dziewczyna przy pierwszej lepszej kłótni mogą się od nas odwrócić. Rodzina jest z nami zawsze i mimo wszystko.